dziś tak jak obiecałam post o oleju rzepakowym. Mina mojej mamy była bezcenna, kiedy zobaczyła co nakładam na włosy" Dziecko, olej rzepakowy? I to w dodatku rafinowany? Nic Ci nie da tak jak oliwa z oliwek czy z pestek winogron a tylko tłuste strąki" Tak uważa nie tylko mama ale i większość osób. Do niedawna ja również zaliczałam się do tego grona, ale ciekawość wygrała. Jak zwykły olej na którym smaży się kotlety schabowe może wpłynąć na stan moich włosów?
Zrobiłam 3 podejścia, czyli ostatnie 3 olejowania wykonałam właśnie olejem rzepakowym. Za 1 razem nie zauważyłam efektów, za 2 niedokładnie zmyłam olej (mama wykrakała tłuste strąki ;)) i za 3 (wczorajsze olejowanie) efekty widać jak na dłoni.
A mianowicie:
- podkreślony skręt
- są dociążone
- minimalna ilość puchu
- błyszczą
- są bardzo miękkie
Na zdjęciu widać połysk i sprężystość.Jestem bardzo zadowolona. Co jest tego przyczyną? Powiem szczerze- nie mam pojęcia jak kwasy tłuszczowe wpływają bądź nie i ile ma ich olej rzepakowy.Najzwyczajniej w świecie nie znam się. W tym aspekcie odsyłam Was do blogów gdzie analizowane są składy kosmetyków i olei. Ja mogę Was nakierować jedynie na stronę KLIK z której dowiecie się o zdrowotnych zaletach spożywania oleju rzepakowego.
Pozdrawiam
Dora
Zaciekawiłaś mnie muszę zagłębić się w temat:)
OdpowiedzUsuńNa mnie niestety nie podziałał tak dobrze :) Ale z paroma kosmetykami okazało się właśnie, że pod tą latarnią najciemniej :)
OdpowiedzUsuńDokładnie ;) Jaki wniosek? Jak człowiek nie spróbuje to się nie przekona ;)
Usuń