sobota, 21 marca 2015

Wyzwanie czytelnicze recenzja II

Witajcie,
za nami już 2/3 marca, niedługo cały kwartał zleci a czytelnicze wyzwanie stoi pod znakiem zapytania? W żadnym wypadku, czytanie idzie mi o wiele lepiej niż pisanie magisterki... niestety.
Dziś 2 recenzja mojego WYZWANIA CZYTELNICZEGO.



"GWIEZDNY PYŁ"
autor: Neil Gaiman



Książka już swą okładką zaprasza do świata gdzie statki latają a tytuł wskazuje że będą się działy cuda za pomocą gwiezdnego pyłu.
Pozycja ta liczy tylko 245 stron i sprawia że można ją przeczytać w jeden długi wieczór. Jest to możliwe pod warunkiem że wpierw nie obejrzeliśmy jej ekranizacji z genialną Michelle Pfeiffer, Claire Danes czy Robertem De Niro. Ja popełniłam ten błąd. Filmem byłam zachwycona i tegoż samego oczekiwałam od książki. Doszukiwałam się wątków z filmu- niektórych nie znalazłam. Trochę się zawiodłam myśląc że ekranizacja nie odbiega dużo od książki. Odbiega. W książce znajdziemy bardzo dużo opisów natury, przygód bardzo magicznych, postaci nie z tego świata.  Bardzo ciekawa jest sylwetka głównego bohatera Tristana który czuje że został stworzony do czegoś wspaniałego i dosłownie "ciągnie" go do tego aby przekroczyć mur i odkryć co kryje się za nim i jaki to ma związek z nim. Poza tym pojawiają się małe gadające stworzonka, jednorożec i czarownice.
Więcej nie będę Wam zdradzać, pomimo przydługich opisów natury i czasami stron pełnych rozmyślań głównego bohatera gorąco polecam książkę.Potem film.

Moja ocena: 7,5/10

Dzięki tej pozycji mogę odznaczyć:


                                                                    A jak Wam idzie czytelnicze wyzwanie??
                                                                                Pozdrawiam
                                                                                    Dora

wtorek, 3 marca 2015

Detoks włosowy

Witajcie,
ostatnio znów miałam kryzys włosowy. Zastanawiałam się(znów) nad ich ścięciem ponieważ:

1. nie chciały się kręcić
2. puszyły się niemiłosiernie
3. plątały się
4. chciałam odmiany

Spędziłam godziny(!) na przekopywaniu pinteresta szukając inspiracji . Rozmawiałam z koleżankami -niektóre jak najbardziej były za ścięciem, inne wręcz przeciwnie "chcesz ściąć swoją Shakirę!"( z Shakirą łączą mnie co najwyżej tylko włosy ;)) . Rozmawiając z PATRYCJĄ zaproponowała abym spróbowała użyć sody oczyszczonej do ich oczyszczenia, bo być może tu leży problem. Włosy olejowałam, używałam maski, plunking a one nadal były nijakie.... Już dawno słyszałam o DETOKSIE za pomocą sody oczyszczonej ale miałam wielkie obawy o moje średnioporowate włosy. Pomyślałam - jak nie zaryzykuję to się nie dowiem, czy im pomoże czy nie....
Pobiegłam do sklepu po sodę i po chwili mój zestaw do wczorajszej pielęgnacji wyglądał tak:


Od lewej:

ALTERRA GRANAT I ALOES(MASKA) (moje włosowe "must have")

SODA OCZYSZCZONA


SZAMPON "BE BEAUTY" Z BIEDRONKI

OLEJ Z PESTEK WINOGRON (TERAZ JEST NA PROMOCJI ZA 12,99 ZA LITR W LIDLU)

ŻEL DO WŁOSÓW "STYLE GEL" (kupiłam z ciekawości za 2,10 w osiedlowej drogerii, skusił mnie brak alkoholu denat.)



Jak wyglądała całą procedura detoksu?

1. Wymieszałam łyżeczkę sody z kilkoma "pompkami" szamponu i pół szklanki ciepłej wody i umyłam nią włosy masując około 2 minut.

2. Spłukałam chłodnym strumieniem wody- włosy były tragiczne! Szorstkie, poplątane-ale takie właśnie miały być!

3. Nałożyłam olej z pestek winogron( zeszło około 150 ml! Gdzie zazwyczaj to ok 80 ml! ) Włosy wypiły w ciągu 2 h cały olej bo kiedy przyszło na jego zmycie włosy były sprężyste i nie było widać jego nadmiaru!

4.Spłukałam włosy ciepłym strumieniem i nałożyłam sporą ilość odzywki BALEA, masowałam włosy jak przy myciu szamponem. W czasie spłukiwania włosy były niewiarygodnie śliskie! Przeczesałam włosy palcami jak to zawsze robię(nie używam grzebienia!)

5. Odcisnęłam od nadmiaru wody i "wprasowałam" maskę Alterra. Spłukałam po 10 minutach, odcisnęłam w bawełnianą koszulkę i nałożyłam  ODŻYWKĘ B/S Z LNEM FARMONY której ie ujęłam na zdjęciu bo ją zdenkowałam i wyrzuciłam opakowanie.

6.Następnie zrobiłam plunking i nałożyłam żelu. Z początku mało, potem jeszcze trochę widząc że nie robi im krzywdy.

7.Pozostawiłam do naturalnego wyschnięcia.Położyłam się spać z lekko wilgotnymi włosami przerzuconymi przez poduszkę.

REZULTATY:


Włosy są błyszczące, nawilżone, podbity skręt , dociążone !

Jestem BARDZO ZADOWOLONA!

To wszystko dzięki PATRYCJI która namówiła mnie na spróbowanie detoksu :) Dziękuję :*

Porównanie do ostatniego wpisu:


Zdjęcia nie są tej samej wielkości więc trudno porównać na podstawie zdjęcia, ale według moich pomiarów w ciągu ponad 1,5 miesiąca mój przyrost wyniósł 3 cm. Myślę że nie jest źle ;) Zapewne to wpływ siemienia lnianego które zawsze dodaję do owsianki jak i również baby hair których mam mnóstwo na ...czole :D 


A jak z Waszymi włosami na wiosnę??
                    Pozdrawiam
                           Dora






sobota, 28 lutego 2015

Wyzwanie czytelnicze - recenzja I

Witajcie,
minął ponad miesiąc od ostatniego posta a to dlatego że w tym czasie trwała sesja a potem długo oczekiwane ferie <3.

Dziś tak jak zapowiadałam recenzja 1 książki którą przeczytałam w ramach WYZWANIA CZYTELNICZEGO .

"ZAOPIEKUJ SIĘ MNĄ " 
autor: Dorothy Koomson



Książka posiada 430 stron ale wierzcie mi, czyta się ją jednym tchem.
Przyjaźń, bo to o niej głównie mowa w tej książce,zostaje ukazana jako coś wspaniałego, mogącego trwać wiecznie ale także boleśnie ranić . Ranić w najokrutniejszy sposób, poprzez który traci się nie tylko przyjaciela ale również najbliższą osobę. W centrum znajduje się również dziecko które  jak to często bywa cierpi najbardziej kiedy świat dorosłych popada w ruiny.
Autorka bardzo umiejętnie pokazała sytuację dziecka w skomplikowanym świecie dorosłych. Perypetie głównej bohaterki wciągają i sprawiają że strony przewraca się jedna za drugą.
Nie chcę zdradzać Wam za wiele, bo w recenzji nie o to chodzi. Z czystym sumieniem polecam  tę pozycję na jeszcze zimowe wieczory.
Moja ocena: 8/10

Dzięki tej pozycji mogę odznaczyć:
źródło:kwejk.pl

A jaka jest pierwsza pozycja z Waszej listy?
                                                                                    Pozdrawiam
                                                                                                Dora

piątek, 16 stycznia 2015

Śniadanie(I)

Witajcie,
myślałam nad tym co mogę Wam jeszcze pokazać w kwestii mojej pielęgnacji włosów i doszłam do wniosku że przecież to co spożywamy ma ogromny wpływ na stan naszego zdrowia, cery czy włosów. Jakiś czas temu miałam problemy gastrologicznev- zalecenia:

- więcej płynów
- więcej błonnika
- regularne posiłki
-unikać smażonych i ciężkostrawnych potraw

Starałam się stosować do tych zaleceń ale same wiecie jak z nimi jest, raz gorzej raz lepiej. Po koniec roku znów zaczęłam odczuwać dolegliwości z którymi borykałam się wcześniej.
Pomyślałam za kilka dni Nowy Rok czyli i moja Nowa Dieta. Tak się zaczęło. Na szczęście trwa do dzisiaj, może jedynie punkt regularnych posiłków jest lekko naginany. 

Jak wygląda moja dieta? Postaram Wam się przedstawić ją bliżej w kilku postach. Dziś trochę ogólnie i szczegółowo temat śniadań. Piję około 2 litrów płynów dziennie. Niestety zawiera się w tym również kawa, ale jakoś muszę się dobudzić czasami, zielona herbata nie działa na mnie w ten sposób a ulubionej Yerba Mate mojego taty nie jestem w stanie tknąć. Też macie wrażenie że pijecie wywar z petów? ;) Co piję? Głównie zielona herbata, czystek, skrzypopokrzywa, mięta . Każdego dnia wypijam min 2 szklanki każdego z nich . Dodatkowo zażywam magnez z vit. B6 w postaci suplementów- pokrzywa je wypłukuje. Dziś na ogień idzie śniadanie. Jestem zwolennikiem dużych, energetycznych śniadań. Śniadanie ma nam dać energię na działanie od samego rana. Ja pozwalam sobie na dużo.Dużo jedzenia i dużo kalorii. Nie boję się że gdzieś tam czy ówdzie się odłoży, mam cały dzień na jego spalenie. Moje śniadanie składa się z 2 części:

1 to owsianka z mielonym siemieniem lnianym, łyżeczką cukru, łyżeczką kakao, oraz owocami(opcjonalnie cynamonem)


Zdaję sobie sprawę że na 1 rzut oka może wyglądać nieciekawie- jednak w smaku nie ma sobie równych. Jak ją przyrządzam? Płatki owsiane zalewam "na oko" wrzącą wodą i pozostawiam pod przykryciem na około  minut. Następnie dodaję łyżkę siemienia lnianego, łyżeczkę kakao, 1 łyżeczkę cukru oraz owoce. Owoce wszelkiego rodzaju: jabłko, mandarynka, banan, kiwi. Owsianka zawiera bardzo dużo błonnika który zbawiennie działa na układ trawienny. Siemię lniane-chyba nie muszę mówić że oprócz wspaniałego działania gastrologicznego wpływa pozytywnie również na włosy i cerę. Podejrzewam ze wysyp "baby hair" na moim czole to być może sprawka skrzypopokrzywy i siemienia . Kakao jest źródłem magnezu i nadaje owsiance wspaniałego smaku. Owoce-pyszny i zdrowy dodatek.


2 to kanapki z chleba pełnoziarnistego
(2-3- kromki) z różnymi dodatkami. Począwszy od domowych powideł, wędlin po twaróg i jajka. Te ostatnie są moim ulubionym dodatkiem. Szczególnie ugotowane na półtwardo. 


Nie wyobrażam sobie pieczywa bez choćby odrobiny masła. Nie przepadam za mięsem, boczkiem, smalcem toteż mogę sobie pozwolić na masło. No i moje ulubione jajka. Od szczęśliwej kurki biegającej sobie po podwórku mojej sąsiadki.
Jajka są przede wszystkim źródłem pełnowartościowego białka, łatwo przyswajalnego przez organizm. Jajka to również  bogate źródło witaminy A, E, D i K oraz B2 i B12, kwasu pantotenowego i składników mineralnych: fosforu, potasu, wapnia, żelaza, magnezu. W żółtku jest luteina, która chroni oczy przed szkodliwym promieniowaniem UVA i UVB, zapobiega zwyrodnieniu plamki żółtej i poprawia widzenie. Mają korzystny skład tłuszczu. Na 5 g tłuszczu zawartego w jednym jajku tylko 0,1 g stanowią „złe” nasycone kwasy tłuszczowe, za to wiele w nim niezbędnych dla organizmu nienasyconych kwasów tłuszczowych. Niestety, żółtko jest prawdziwą bombą cholesterolową. Ale z drugiej strony dostarcza lecytyny, która zapobiega odkładaniu się go na ściankach naczyń krwionośnych.
A jako ciekawostka: Jednym z naturalnych, odwiecznych i praktycznie niezmiennych produktów spożywczych z mega dawką składników odżywczych i budujących są, były i będą jajka. Kurze jajka, które na szczęście od lat istnieją w niezmienionej postaci.
( Autor ma na myśli jajka od prawdziwych dziobiących trawę i jedzących ziarno kur nie pędzonych odpadami z produkcji penicyliny i hormonami )

Otóż stwierdzona została pewna zależność pomiędzy spożywaniem kurzych jaj, a raczej masowym spożywaniem kurzych żółtek, a zahamowaniem epidemii czarnej dżumy, która dziesiątkowała ludność Europy w piętnastym wieku.

Budownictwo sakralne w owym czasie jeszcze wtedy do zaprawy murarskiej używało często i nagminnie białko kurzych jaj – towar ogólnodostępny i dość tani. Można sobie wyobrazić ile wtedy tych jaj zużywano na budowę monstrualnych budowli. Pozostawały żółtka, które sprzedawana na kwarty na placach miejskich, wprost z miejskich kadzi za śmieszne wręcz pieniądze.
 

Więc przez niemal cztery wieki żółtka były podstawowym budulcem każdego organizmu i dostawcą niezbędnych składników pokarmowych. Takie zaprawione w sole mineralne, witaminy, mikroelementy, biopierwiastki organizmy średniowiecznego człowieka potrafiły niekiedy zwalczyć bitwę z atakującymi zarazkami dżumy.

Warto dodać, że w piętnastym wieku zaczęto masowo piec sękacze, bo to właśnie ogromna ilość dostępnych żółtek na ówczesnym rynku spowodowała rozwój i powstanie tego ciasta!!!
 
( Autor ma na myśli jajka od prawdziwych dziobiących trawę i jedzących ziarno kur nie pędzonych odpadami z produkcji penicyliny i hormonami )
Otóż stwierdzona została pewna zależność pomiędzy spożywaniem kurzych jaj, a raczej masowym spożywaniem kurzych żółtek, a zahamowaniem epidemii czarnej dżumy, która dziesiątkowała ludność Europy w piętnastym wieku.
Budownictwo sakralne w owym czasie jeszcze wtedy do zaprawy murarskiej używało często i nagminnie białko kurzych jaj – towar ogólnodostępny i dość tani. Można sobie wyobrazić ile wtedy tych jaj zużywano na budowę monstrualnych budowli. Pozostawały żółtka, które sprzedawana na kwarty na placach miejskich, wprost z miejskich kadzi za śmieszne wręcz pieniądze. 
Więc przez niemal cztery wieki żółtka były podstawowym budulcem każdego organizmu i dostawcą niezbędnych składników pokarmowych. Takie zaprawione w sole mineralne, witaminy, mikroelementy, biopierwiastki organizmy średniowiecznego człowieka potrafiły niekiedy zwalczyć bitwę z atakującymi zarazkami dżumy.
Warto dodać, że w piętnastym wieku zaczęto masowo piec sękacze, bo to właśnie ogromna ilość dostępnych żółtek na ówczesnym rynku spowodowała rozwój i powstanie tego ciasta!!! 


Do takich kanapek dodaję również majonez, ale tylko ten własnoręcznie zrobiony z prawdziwych jajek, oleju słonecznikowego, musztardy i "utarty" za pomocą schłodzonego blendera. 


Jeśli chodzi o napój to zazwyczaj jest to zielona herbata lub (niestety) kawa.


Jak widać, tutaj królowała kawa. Zawsze w jednym z moich ulubionych "kocich" kubków" ;)

Od ponad 2 tygodni spożywania takich śniadań moje problemy trawienne minęły, czuję się lepiej, nie jestem tak zmęczona jak kiedyś. Wierzę również że moje śniadania wpłyną również w mniejszym lub większym stopniu na stan mojej cery i włosów.


A jak wygląda Wasze śniadanie?

Pozdrawiam
Dora



P.S. We wpisie wykorzystałam artykuły ze stron:
-  http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/jajka-zrodlo-pelnowartosciowego-bialka_36506.html?page=1&

-http://www.dieta-dla-zuchwalych.pl/jedzenie-dla-zuchwalych/jajka-zoltka-jaj.html




środa, 14 stycznia 2015

Mleczna płukanka + zapowiedź 1 książki z wyzwania czytelniczego 2015

Witajcie,
ostatnim razem zafundowałam moim włosom maseczkę z jogurtu naturalnego i bardzo im smakowała ;) Tym razem również je "rozpieściłam" czymś z kuchni. MLEKO.
Tak, tym razem mleko jest bohaterem tego odcinka. Jak każda włosomaniaczką moją"Biblią"  są blogi.Jednak dla mnie równie wielką kopalnią wiedzy jest WIZAŻ.PL. To właśnie tam na jednym z wątków pielęgnacyjnych jakaś dobra dusza napisała mi o płukance mlecznej. Jak ją wykonać? Ano prosto:


Składniki:
-pół szklanki MLEKA


Niektóre przepisy podają też aby rozcieńczyć je wodą w stosunku 1:1, ja jednak nie rozcieńczyłam. Jakie mleko?Im tłustsze tym lepiej(niestety nie miałam dostępu do tego prawdziwego więc użyłam 3,2 %) Naolejowałam włosy olejem słonecznikowym, potem umyłam skalp szamponem a długość spływającą pianą, kolejno nałożyłam odżywkę do spłukiwania, spłukałam i polałam włosy mlekiem.Zawinęłam w ręcznik i poszłam kończyć projekt. Po 40 minutach(jak zwykle się przedłużyło) spłukałam dokładnie chłodnym strumieniem wody. Potem odżywka b/s i plunking. 

Tak oto prezentowały się włosy po powyższym zabiegu:


Hmmm, po pierwsze jakość zdjęcia nie zapiera tchu w piersiach... mój alarmowy fotograf był niedostępny,  więc lepszy każdy inny niż żaden ;)

Co zauważyłam?

1)włosy na pewno były bardziej miękkie

2) lekko błyszczące
i chyba to by było na tyle 

W porównaniu z jogurtem:

widać  że po masce z jogurtem skręt jest bardziej zdefiniowany i włosy są trochę bardziej dociążone.


Niemniej, od czasu do czasu zafunduję im kąpiel mleczną godną Kleopatry choćby dla miękkości.



Teraz druga część postu, jak mówiłam już wcześniej biorę udział w wyzwaniu czytelniczym które zobaczyłam u Malwiny . 
Dziś odwiedziłam bibliotekę i wybrałam jeden punkt z listy:


źródło: kwejk.pl 


a mianowicie "Autor ma takie same inicjały jak ja" . Poszperałam na regałach i BINGO! "Zaopiekuj się mną" Dorothy Koomson jest w moich rękach. Jak tylko przeczytam tę pozycję(a na lubimyczytac.pl ma bardzo dobre recenzje) na pewno znajdziecie tu moją opinię na temat tej książki.


A Wy jakie wyzwanie podjęliście w tym roku?

Pozdrawiam
Dora








sobota, 10 stycznia 2015

Maseczka nawilżająca z jogurtem naturalnym

Witajcie!
Jak po pierwszym tygodniu stycznia? U mnie pracowicie bo sesja się zbliża tak jak pewnie  niejednej z Was ;) Mimo że mało czasu to po podjęciu decyzji że włosy ścinam po obronie należałoby o nie nadal dbać.
Na wielu blogach nie raz przewinęły mi się zalety jogurtu naturalnego ale jakoś nie po drodze było mi go wypróbować. W Nowym Roku właśnie to zrobiłam. Maskę urozmaiciłam dodatkowo olejem lnianym i łyżką soku z cytryny.


Składniki*:
-2 łyżki jogurtu naturalnego
-3 łyżki oleju lnianego
-1 łyżka soku z cytryny
* składniki są uzależnione od długości i stanu włosów

Przed wymieszaniem ( fot. powyżej) i po wymieszaniu(fot. poniżej)


Maskę nałożyłam na wilgotne włosy, tak jak robię olejowanie i trzymałam jakieś 5 h.
Jeśli chodzi o zapach do dla mnie  nie pachniał jakoś mega atrakcyjnie, ale da się przeżyć ;)
Konsystencja jak widać, półpłynna, pamiętajcie aby dobrze wymieszać, ponieważ olej nie chce się łączyć  z sokiem z cytryny.  Najlepiej wykonać to specjalną trzepaczką.
Jeśli chodzi o rezultaty:


Jestem bardzo zadowolona. Niestety zdjęcie z lampą. W rzeczywistości nie były aż tak błyszczące ale jednak. Dociążone, skręt lekko podkreślony. Na pewno będę do niej wracać.

A Wy, jakiej DIY maski ostatnio próbowałyście? Czekam na przepisy!
                              Pozdrawiam
                      Dora



wtorek, 6 stycznia 2015

Podsumowanie 2014 + wyzwanie czytelnicze

Witajcie w 2015!

Życzę Wam aby ten rok był jeszcze lepszy od poprzedniego, pełen zdrowia,  uśmiechu, motywacji, spełniania marzeń tych małych i dużych, wytrwałości w celach (nie tylko włosowych) i dostrzegania jakie życie jest piękne!

Jak w tytule przyszedł czas aby rozliczyć się z zeszłego roku, a w zeszłym roku wyglądało to tak:

Czas spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć że:

  • 1- w 100% spełnione. Wszystkie zaległe wizyty odbyte, leki przepisane, dieta  prowadzona (prawie) idealnie!
  • 2- tu na całej linii porażka. Od czasu do czasu jakieś bieganie, ćwiczenia.
  • 3- w 100 % spełnione. Tytuł zdobyty i sesje ładnie zdane.
  • 4-  w większej części spełnione. Jak widzieliście pod koniec 2014 znalazłam się na włosowym zakręcie.
  • 5- w 100 % spełnione . Około 20 pozycji przeczytane.
  • 6- ciągle doskonalony ale nie z taką intensywnością jak chciałam.
  • 7- w 100% spełnione . Każdego dnia starałam się dostrzec coś pozytywnego-zawsze się udało.
  • 8- z tym był mały problem ale pod koniec 2014 znów się udało coś znaleźć.

Rok był dla mnie bardzo dobry i mam nadzieję że 2015 będzie jeszcze lepszy.


Wczoraj przeczytałam u Malwiny  post dotyczący wyzwania czytelniczego. Wyzwanie nie zawiera tylu pozycji co wyzwanie "przeczytaj tyle ile masz wzrostu" (co u mnie daje około 45 pozycji) a jakieś 10 mniej co u mnie robi różnicę. W dodatku kryteria jakie trzeba spełnić wybierając książkę motywują do odkrywania tych książek o których istnieniu nawet nie miałabym pojęcia. W miarę czytania książek będę publikować posty z "odhaczonym" punktem i krótką recenzją . 
Ja podejmuję wyzwanie, a Wy??? Po szczegóły zapraszam do Malwiny .

                                                                                   Pozdrawiam
                                                                                      Dora